Hanna

Angielski reżyser Joe Wright odważnie rzucił wyzwanie filmowemu gatunkowi zgoła odmiennemu od tych, którymi zajmował się do tej pory, pracując nad ekranizacjami literatury Jane Austen czy Iana McEwana. Postanowił zrobić pełnokrwisty, trzymający w napięciu thriller, którego bohaterką jest skrzyżowanie Czerwonego Kapturka z Jasonem Bourne'em. Zaczyna się dość obiecująco. Gdzieś w samym środku lasu w Finlandii, w surowym klimacie koła podbiegunowego wychowuje się, u boku ojca, kilkunastoletnia Hanna (w tej roli Saoirse Ronan). Już od pierwszych scen przekonujemy się, że z wyjątkiem z pozoru niewinnej buzi nie ma ona nic wspólnego ze swoimi rówieśniczkami. Duża w tym zasługa jej ojca Erica, byłego agenta specjalnego CIA (wcielił się w niego doświadczony w takich rolach Eric Bana), który całkowicie izolując ją od świata - jedynym "łącznikiem" jest stara encyklopedia i baśnie braci Grimm, za punkt honoru obrał sobie przekazanie córce wszelkich niezbędnych tajników zawodu. Efektem czego, zamiast wrażliwego zaczynającego dopiero dojrzewać podlotka, tak jak to miało miejsce w "Pokucie", Saoirse Ronan, która po raz kolejny potwierdza swój nieprzeciętny talent, wciela się tu w bezwzględną, perfekcyjnie znającą swój fach młodą zabójczynię.Produkcja Wrighta jest za to filmem bardzo dobrze zagranym. Dotyczy to zwłaszcza postaci kobiecych - z pozoru niewinnej, ale jak się okazuje zabójczo niebezpiecznej Hanny, a z drugiej strony zimnej, wyzutej z wszelkich uczuć Marissy, w role których wcielają się wspomniane Saoirse Ronan oraz Cate Blanchett. Zresztą zdolność umiejętnego poprowadzenia aktorki staje się powoli znakiem firmowym angielskiego reżysera, który przecież rozświetlił przed światem talent Carey Mulligan, Juno Temple, a przede wszystkim właśnie Saoirse Ronan.